niedziela, 14 kwietnia 2024

RZEKI, KTÓRYCH NIE MA

MACIEJ ROBERT

„Każda rzeka jest opowieścią, ale rzeka, której nie ma, jest opowieścią szczególną, bo tutaj wyobraźnia musi pracować na wysokich obrotach, tutaj trzeba czytać między wierszami.”

Tak jak podejrzewałam, książka dostarczyła przyjemnych wrażeń czytelniczych. Wiele się z niej dowiedziałam, z entuzjazmem podchwyciłam temat rzek, których nie ma, z zaciekawieniem podążałam ich szlakiem. Nie spodziewałam się, że aż tak szczegółowo można było wejść w poruszane zagadnienie, z miłością do płynącej wody, poznawaniem przebiegu potoków, dociekliwością historii rzeczek i spojrzeniem na działalność człowieka w obszarze rzek. 

Maciej Robert w bardzo przyjemnym stylu snuł opowieść o niewidocznych lub znikających rzekach. Sprawiał, że im więcej prezentował materiału, tym bardziej chciałam poznać więcej. Nie tylko podróże nad rzeki, rzeczki, strumyki, wyschłe kanały, ale również flirt ze sztuką, literaturą, wzmiankami o znaczeniu, kolorycie, skojarzeniu, emocjach powiązanych z rzekami. Wędrówki śladem wody i słowa, tego, co na mapach i w rzeczywistości, w kierunku świadectwa istnienia lub niewidoczności. Wyschnięte puste koryta skrywały przeszłość, którą frapująco odkrywałam. Niechciane rzeki ustępowały miejsca potrzebom miast, a przecież to właśnie one były źródłem powstawania wokół nich osad, z czasem zajmujących coraz większe przestrzenie.

Jako mieszkanka Łodzi skwapliwie czytałam o wielkomiejskiej tkance z perspektywy rzek zamkniętych w podziemiach. Wpadło kilka ciekawostek, o których nie miałam pojęcia, wiele elementów natychmiast budziło skojarzenia. Tropienie wymyślonych, nieistniejących, okresowych, ukrytych rzek miało smak odkrywania i niecodziennej przygody. Niesamowite, jak w nazwach ulic czy placów zachowała się pamięć miasta o rzekach. Łódka, Ner, Olechówka, Bzura, Jasień, Sokołówka, Augustówka, Bałutka, Łagiewniczanka, albo Karoloewska, Jasieniec, Wrząca. Dwadzieścia kilka łódzkich rzek, a przecież nie ma opcji, aby wybrać się na dłuższy spacer wzdłuż ich brzegów. Pierwszy zetknęłam się z mitem założycielskim powiązanym z Pabianką. 

Publikacja, na którą warto zwrócić uwagę, poznawać poprzez spokojne dawkowanie, zaglądać do przywołanych utworów, podchwytywać atrakcyjne wtrącenia, uważnie spojrzeć na plany miast, skonfrontować z wycieczkowym zmysłem obserwacji, podchwycić pasję zgłębiania rzecznych tajemnic. Najbardziej urzekła mnie część poświęcona Łodzi i okolicom, znakomicie się w niej odnalazłam, poczułam szczególny klimat paradoksalnej „królowej rzek”, nabrałam chęci prowadzenia samodzielnego śledztwa poszukiwania rzek, których nie ma. Mam wrażenie, że ten tytuł przyciągnie mnie ponownie, wiele w nim przyjemnej duchowej strawy.

4.5/6 – warto przeczytać
reportaż, esej, 334 strony, premiera 05.07.2023
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

czwartek, 4 kwietnia 2024

KRWAWY WIERCH

ARKADY SAULSKI 

DROGA SAMOTNEGO PSA tom 2

„Czasem wiele musi się zmienić, by wszystko zostało po staremu.”

I ponownie z zaciekawieniem wróciłam do Uniwersum Nipponu. Z każdą odsłoną wywoływało przyjemne odczucia podczas czytania. Niestety, ominęłam trzeci tom serii „Zapiski stali” (poprzedniki to „Czerwony Lotos” i „Pani Cisza”) i jeszcze nie zdążyłam nadrobić tego przeoczenia, ale podtrzymuję chęć poznania „Bitwy Nieśmiertelnych”. Lekko i swobodnie poczułam się w tomie otwierającym Drogę Samotnego Psa, czyli „Czarne miecze”, udało mi się szybko odnaleźć w nowej geograficznej rzeczywistości i powiązać z lotu ptaka ciekawe dzieje wcześniej poznanych terytoriów. 

Druga odsłona serii „Krwawy Wierch” zrobiła jeszcze lepsze wrażenie. Miałam poczucie większego dopracowania szczegółów fabuły i portretów bohaterów. Generalnie, wydawała się znacznie ciekawsza i bardziej udanie wyważona pod względem atrakcyjności wydarzeń, zwłaszcza opisów walk i przeżywanych przez postaci emocji. Mandukowie, dziki lud z zachodniego kontynentu pokrytego wielkimi stepami, wprowadzili do akcji intrygujący klimat podboju, walk i spisków. Z kolei, meandry dworskich zwyczajów pałacowych, pełne szeptów, knowań i prowokacji, sprawiły, że fabuła zagęszczała się w stronę tajemnic i sekretów. Góra Kiga-yama przywoływała niebezpieczną przygodę, jednocześnie dawała okazję do zajrzenia w przeszłość i połączenia z teraźniejszością, a wszystko w ramach zabójczej misji. Podobał mi się opis stolicy Nipponu, czułam, że faktycznie zawitałam do metropolii, wędrowałam ulicami w stronę serca Heian-Kyo w podziwie dla złożoności strukturalnej i bogactwa Miasta w Mieście, poznawałam skomplikowane koleje historii. 

Odpowiadała mi kreacja złego bohatera, poczułam więź i zrozumienie dla motywów kierujących działaniami. Znakomicie przybliżona sylwetka, tym bardziej, że uwikłana w muzyczną magię i strategiczną inteligencję. Pozytywnie odebrałam delikatnie poprowadzoną nić sympatii między Duchami, z wyczuciem uczuć i zależności, bez straty dla niezmiennego od wieków kodeksu żywej broni. Z mniejszym entuzjazmem przyjęłam obraz zamknięcia wojny, nie tego się spodziewałam, liczyłam na bardziej prawdopodobny scenariusz spraw toczących się wokół Date Masamune, trochę jakby autor poszedł na skróty. Jeśli macie ochotę na średniowieczną japońską przygodę z cieniami gwardii samurajów, wpływowymi władcami ziemskimi daimyo i zabójczymi właścicielami katan, a także z prastarymi i obdarzonymi mądrością stworzeniami, świętymi regaliami, czyli zwierciadłem, mieczem i klejnotem, zachęcam do sięgnięcia po serię Drogi Samotnego Psa. Odprężający relaks przy dynamicznych rytmach przebiegu opowieści o wybitnym żołnierzu szkolonym według ginącej sztuki czuwania nad życiem pana. Z niecierpliwą sympatią wyczekiwać będę trzeciego tomu.

4.5/6 – warto przeczytać
fantastyka, 400 stron, premiera 16.02.2024
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

środa, 3 kwietnia 2024

PRZEZ BŁĘKITNE POLA

CLAIRE KEEGAN

„Irlandia nie jest już taka sama. Ludzie byli biedni, ale zadowoleni.”

Wciągnęłam się w twórczość Claire Kreegan, krótkie formy literackie przemawiały, dotykały wrażliwych strun ludzkiej duszy, w pewien sposób nawiązywały do poszukiwania sensu życia, ale też prześwietlały zwykłą codzienność bohaterów. Nie wszystkie opowiadania wybrzmiewały intensywnie, niektóre, przykładowo „Ciemne konie” nie nawiązały trwałej nici porozumienia, „Noc jarzębin” wydawała się zbyt przewidywalna. Jednak i one nadawały szczególny klimat książce. Chociaż tytuł „Powolna i bolesna śmierć” wskazywał na ciężką tematykę i myśl przewodnią, to okazał się niesamowicie lekkim zbiorem utworów, wdzięcznym i swobodnym. Nakłaniał do refleksji na temat bezpowrotnego upływu czasu, świadectw obecności materialnej i duchowej tych, co odeszli. Wiele nadziei na odmianę losu, chwytanie biegu spraw, zaczynanie czegoś od nowa, oddawanie się twórczości. Bardzo mi się podobał także „Prezent na pożegnanie”. Tym razem nie czterdziestoletnia kobieta, ale młoda dziewczyna, wyrywająca się ze szpon toksycznej rodziny, doświadczona wykorzystaniem przez ojca, skazana na obojętność matki, uciekająca w daleki świat przed trudną przeszłością, pozostawiająca za sobą bagaż złych doświadczeń. Wspaniałe ukazanie walki o siebie i ufności w nowe życie, pomimo lęku i rozterki. Wiele potrzeba siły, by wyrwać się ze szpon złego i podarować sobie szansę. 

Właściwie wszystkie opowiadania łączy poczucie straty, o różnym wymiarze, jak dzieciństwa, kogoś bliskiego, szansy, a nawet zmarnowanego życia, wymykającego się z rąk, opisanego w „Kapitulacji”. Często podejmowane decyzje okazują się niesłuszne, przytłaczające rezultatami, niedające wytchnienia, pogrążające w marazmie miałko upływających dni. Do głosu dochodzi samotność, wyalienowanie, niewpasowanie i niezrozumienie, nawet przez siebie samego. Poznawanie siebie łączy się niekiedy z koniecznością nabrania nowego kursu życia, oddalenia się od tego, co sztywno przywiązuje i zabiera wolność. Ale i w tym aspekcie nie opuszcza otucha powiązana ze zmianą i walką o siebie. „Córka leśnika” przedstawiała obraz nieudanego życia i namiastki marzeń, „Na skraju wody” weszła w nietolerancję, ból bycia nieakceptowanym, odwagę by zrobić coś wykraczającego poza oczekiwania innych. Albo wbrew wszelkim trudnościom, wątpliwościom, wspomnieniom niedającym się wymazać, rozdwojeniem pragnień, wciąż podążać ta samą drogą, mniej lub bardziej satysfakcjonującą, ale dobrze znaną i bezpieczną. Wszystkie opowiadania cechuje irlandzki klimat, surowy w obejściu, ale jakże umiłowany w sercu. Autorka sugestywnymi słowami przybliża jego charakterystykę i specyfikę, w tym mentalność rolniczej grupy społecznej, wyjątkowe przywiązanie do ziemi i wykorzystywanie najmniejszych nawet jej darów, oraz szacunek wobec tradycji i przeszłości, poczucie przynależności do miejsca i ludzi, proste w konstrukcji, ale niesamowicie silne, wręcz magnetyczne przyciąganie. Książka zapewnia sympatyczne zaczytanie, w refleksyjnym tonie, poprzez lot ptaka nad losami innych jednostek czytelnik zerka na własną dolę, postanowienia, pragnienia i osiągnięcia. Pozornie łatwo jest żyć w zgodzie z samym sobą, ale to naprawdę wymagająca sztuka, nie każdy zdaje z niej egzamin.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura współczesna, 202 strony, premiera 02.11.2023 (2007), tłumaczenie Dariusz Żukowski
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

wtorek, 2 kwietnia 2024

FURIA

[PRZEDPREMIEROWO]

ALEX MICHAELIDES

„Opowieść o pięknym błędzie, któremu przyświecała dobra intencja – a który doprowadził do śmierci...dość dobra metafora życia, czyż nie?”

Pierwsze spotkanie z twórczością Alexa Michaelidesa, w ramach spotkania z „Boginiami”, nie zaliczyłam do oszałamiających i mega zajmujących, jednak przebiegało w miłej i intrygującej atmosferze. Bardzo się ucieszyłam, kiedy poznając „Furię” znacznie intensywniej wbiłam się w przygodę czytelniczą. Widać było, że Alex Michaelides dokonał sporego postępu w pisaniu zwariowanych intrygujących powieści. Prezentacja treści okazała się atrakcyjna i wciągająca. Zwłaszcza pomysł z wyborem ciekawego narratora dobrze się sprawdził. Bawiłam się ekscytująco również ze względu na pokręconą fabułę, pełną licznych rozgałęzień, niedopowiedzeń podkręcających frapujące interpretacje postaw bohaterów z pierwszego i drugiego planu. Różnorodność postaci, chociaż powiązania wspólnym kluczem krążenia wokół byłej gwiazdy filmowej, przemawiała na korzyść ciekawie rozwijającej się historii.

Podobało mi się wniknięcie w wątki o podłożu psychologicznym, trudnego dzieciństwa i jego wpływu na tożsamość człowieka, tego, co w dorosłości wybiera, czym się kieruje, co go definiuje. Niepotrzebne były częste powtórzenia tego samego ujęcia powiązania charakteru i przeznaczenia, przedłużały akcję, tym bardziej, że za którymś razem niewiele już wnosiły do fabuły. Zawiodłam się na sporej przewidywalności, aczkolwiek nie mogłam odmówić wykorzystywania licznych prób odwrócenia mojej uwagi od właściwego tropu prowadzącego ku ustaleniu faktów. Znalazłam w tym pewien plus, lepiej poznałam bohaterów i motywy nimi kierujące. Fantastyczne zobrazowanie egzystencji człowieka z perspektywy odgrywanych ról i udziału w niekończącej się grze pozorów. Zakończenie nie zaskoczyło, spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale odbiorcy mniej wprawni w thrillerach kryminalnych mogą bardziej złapać się na kamuflaż prawdy i maskowanie intencji.

Niewielka prywatna grecka wyspa, odcięta od świata, według miejscowych opowieści nawiedzona od czasów Rzymian, nazwana na część bogini Aury, stała się świadkiem obecności siedmiorga uczestników krótkiego wypoczynku. Od niemal pierwszej chwili obecności na tym praktycznie niezamieszkanym skrawku lądu wyczuwałam, że przebieg zdarzeń, chociaż jawnie zmierzający ku zabójstwu, przyjmie ekstremalnie dramatyczne nuty mroku ludzkiej natury. Krok po kroku, z wieloma wycofaniami w przeszłość w prowadzonej relacji, zdobywałam przydatną wiedzę o grupce pozornych przyjaciół, panujących między nimi połączeniach społecznych i emocjonalnych. Trudne związki indywidualne i grupowe, toksyczne mieszanki charakterów, barwny melanż oczekiwań. Im głębiej zanurzałam się w zdarzenia, tym większy czułam dynamizm połączony z dyskomfortem w panującej aurze zazdrości, zawiedzionych nadziei, morderczych instynktów, chęci wyrównania krzywd. Czy wobec targających ludźmi lawiny namiętności wybrzmi choć jeden głos rozsądku?

4.5/6 – warto przeczytać
thriller kryminalny, 330 stron, premiera 27.03.2024, tłumaczenie Agnieszka Wyszogrodzka-Gail
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

JEROZOLIMSKA PLAŻA

IDDO GEFEN

„Wczorajsze wspomnienia są marzeniami przyszłości.”

Kiedy decydowałam się na spotkanie z książką umknęło mojej uwadze, że nie jest to powieść, ale zbiór krótkich form. Jednak nie przeszkodziło to w delektowaniu się twórczością. Otrzymałam klimat, na jaki liczyłam, garść materiału do ciekawych refleksji i przyjemność w zatapianiu się w ludzkich losach. Iddo Gefen zaimponował narracją przepełnioną ujęciami z różnych perspektyw człowieczeństwa, tego, które każdy chciałby odnaleźć w sobie, nie tylko w godzinach próby, ale w zwykłej codzienności, oraz tego, którego kształtu czasami się wstydzimy, wymyka się czystemu poczuciu sumienia i godności. 

Autor z wyczuciem dotykał ludzkich dusz, jej najgłębszych warstw, znanych od wieków, ale również dopiero kształtujących się w dobie masowej komunikacji i wszechobecnych social mediów. Czułam świadomość poszczególnych jednostek, przywoływanych jako główne postaci w opowiadaniach, poznawałam ich spojrzenie na świat i siebie, sposób traktowania bliskich i tworzenia społecznych relacji. Oczywiście, nie wszyscy intensywnie lub wyraziście przemówili do mnie, ale za każdym razem okazywali się ciekawi i warci poznania, nawet jeśli szala pochylała się w dół pod naporem ciężaru ich wad i ułomności. Właśnie jako jednostka tacy jesteśmy, nieidealni i niedoskonali, także wówczas, gdy za wszelką cenę pragniemy się przed tym ustrzec.

Dużo humoru wyłapałam w opowiadaniu „Oddział geriatryczny”, pomimo wydawałoby się ponurych ujęć, jak dziadek z wojskowymi ambicjami, ojciec niemogący pozbyć się długów, syn z wojenną traumą i matka decydująca się na ucieczkę od rodziny. Ale to „Jerozolimska plaża” przemówiła najbardziej, ze wspomnieniami zakrytymi przez alzheimerową pustkę. Emocjonalna i sugestywna, wywołująca dreszcze podczas czytania, perfekcyjna w każdym calu. Ciekawym pomysłem na fabułę zabłysnął „Exit”, choroba córki powiązana ze zniknięciem w snach i troskliwość rodziców wobec dziewczyny. „Placówka Neptun” również miała w sobie coś, co skłaniało do refleksji na temat kondycji wojskowej mentalności i zmian zachodzących w psychice człowieka. 

Spodobał mi się „Wyśniony dom Debby”, mogłam go odwiedzić powierzchownie koncentrując się na zwykłej rozrywce, albo zajrzeć do ukrytych pomieszczeń powiązanych z naturą ludzką, pragnieniem władzy nad drugim człowiekiem i manipulowania jego losem podług własnych potrzeb. „Trzy godziny z Berlina” doskonale uchwyciły odwrócenie ról rzeczywistości i wirtualnego życia, przykrycia samotności i zagubienia sztucznymi obrazami i relacjami. Spore wrażenie wywarło pytanie „Jak pamiętać pustynię?”, idea dzielenia i wymiany wspomnień przy użyciu nowoczesnej technologii. Natomiast „”Dziewczyna, która mieszkała blisko Słońca” zabrała w międzygalaktyczną podróż i tajemniczą sferę. Dobrze przyjęłam „Sens Życia sp. z o.o.”, poruszał ważne zagadnienia filozoficzne w żartobliwym wymiarze. Natomiast „Podręcznik dla nowych konsultantów” zaskoczył przewrotnością w finałowej odsłonie.

4.5/6 – warto przeczytać
literatura współczesna, 364 strony, premiera 14.06.2023 (2017), tłumaczenie Anna Halbersztat
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

wtorek, 26 marca 2024

SEKRET

[PRZEDPREMIEROWO]

LEE CHILD 

JACK REACHER tom 28

„Z doświadczenia wiedział, że ustne obietnice polityków nie są warte papieru, na którym można by je spisać.”

Jak tylko książka trafiła w moje ręce, natychmiast się za nią zabrałam, seria o Jacku Reacherze należy do moich ulubionych, zatem trudno było powstrzymać ciekawość, co tym razem przydarzyło się bohaterowi. Nie zawiodłam się ani od strony dynamiki akcji, ani klimatu podchodzącego pod szpiegowski. Wydarzenia dotyczące ściśle tajnego chemicznego projektu badawczego nadzorowanego przez rząd Stanów Zjednoczonych, prowadzonego w Indiach pod koniec lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku, nadały fabule spiskowy rys, frapująco go odkrywałam. Mieszanka bohaterów dobrze dobrana, ale nie każdy został satysfakcjonująco sportretowany, niektórym zabrakło zwartości w osobowości lub zachowania odbiegały od oczekiwanych od strony praktyki zawodowej, lecz nie dotyczyło to kluczowej postaci. Zajrzałam do sprawy prowadzonej przez Jacka Reachera, kiedy służył jeszcze w armii USA, po degradacji z majora na kapitana, zatem sprzed decyzji o pozostaniu człowiekiem wolnym duchem i bez materialnych zobowiązań.

Chętnie przyjęłam możliwość poznania czegoś wcześniejszego z życia Reachera. Prowadzone przez niego dochodzenia dotyczyły nielegalnego przerabiania i podrabiania sprzętu wojskowego, oraz znacznie ważniejsze, cyklu śmierci w podejrzanych okolicznościach członków specjalnego zespołu zajmującego się przed niemal ćwierć wiekiem sekretną szczepionką. Współpracując z przedstawicielami Departamentu Stanu, CIA i FBI starał się odkryć, kto, co i dlaczego, krył się za przeprowadzonymi z niezwykłą precyzją eliminacją naukowców. Kiedy bieg zdarzeń skręcał w stronę polityki na światło dzienne wychodziły przerażające informacje i tożsamości. Wszystkie elementy zagadki pojawiły się, ale nie wszystkie były widoczne. Trochę męczyła powtarzalność schematu zabójstw, mimo że uwzględniała różnorodność sposobów. Jednak najsłabszym punktem powieści okazało się mało angażujące zarządzanie śledztwem i zbyt gładki przebieg współpracy reprezentantów służb. W dużym stopniu rekompensował to odczucie zaskakujący i nabierający intensywności obrót spraw. Narracja zgrabna i przyjazna, gładko wiodła po scenariuszu i udanie wytwarzała atmosferę niepewności. Książka warta polecenia, zwłaszcza dla osób, lubiących przebywać w klasycznej sensacji z wieloma tajemnicami, incydentami i niejednoznacznościami.

Zerknij na wrażenia po spotkaniu z innymi tomami serii przybliżonymi na Bookendorfinie („Bez planu B”, „Elita zabójców”, "Nieprzyjaciel", "Lepiej już umrzeć", "Ostatnia sprawa", "Czasami warto umrzeć", "Zmuś mnie", "Poziom śmierci", "Uprowadzony", "Echo w płomieniach", "Zgodnie z planem", "Strażnik", "Poszukiwany", "Nocna runda"), oraz zbiorem opowiadań "Adres nieznany" uzupełniającym główny nurt klasycznej sensacyjnej intrygi o Jacku Reacherze.

4.5/6 – warto przeczytać
sensacja, 350 stron, premiera 27.03.2024 (2023), tłumaczenie Jan Kraśko
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

poniedziałek, 25 marca 2024

CZTERY ZAGINIONE MIASTA

ANNALEE NEWITZ

„Nie ma wątpliwości, że neolityczne wynalazki i stałe osadnictwo odmieniło bieg naszej cywilizacji.”

Z ogromnym zaciekawieniem pochłaniam książkę. Tematyka pokrywa się z moimi archeologicznym i społecznymi zainteresowaniami, a nauka o historii cywilizacji i miast należy do preferowanych. „Cztery zaginione miasta” przybliżają życie i śmierć znaczących w dziejach ludzkości metropolii. Za sprawą archeologii odkrywamy tajemnice Çatalhöyük, Pompei, Angkor i Cahokii. Wiele możemy dowiedzieć się starannie badając pozostawione świadectwa istnienia, jednocześnie wiele musimy domyślać się, choćby w aspekcie życia mieszkańców. Do właściwych interpretacji potrzebna jest specjalistyczna wiedza i rozbudowana wyobraźnia. Znajomość życia ówczesnych ludzi prowadzi ku kulturowemu kontekstowi, obliczu codzienności, nękających problemów, a nawet imponującym cudom architektury i zaskakująco banalnym błędom. Przekonujemy się, że toksyczna urbanizacja jest jedną z kluczowych przyczyn wyginięcia wielkich miast, obok kryzysu politycznego i katastrof naturalnych. 

Autorka nie tylko koncentruje się na przybliżeniu wymienionych miast, ale podchodzi do ich omówienia niejako z lotu ptaka w przestrzeni cyklu powstania, rozwijania, słabnięcia i zniknięcia cywilizacji. Pokazuje jak organizacja społeczna czy układ budowli rzutowały na spektakularne porzucenia miejskich siedlisk przez człowieka. Na to nakładały się sukcesywnie intensyfikujące się susze, powodzie, trzęsienia ziemi i popiół wulkaniczny. Newitz poświęca uwagę pojęciu udomawiania człowieka, rodzenia się tożsamości miejsca, rozdziałowi sfery prywatnej od publicznej, oraz źródłom nadawania monumentalnej architekturze wymiaru religijnego, potęgi i jedności poprzesz sztukę, naskalne malowidła czy wyroby rzemieślnicze. Szalenie ciekawy aspekt wielopokoleniowego osadzenia w konkretnym miejscu, chowania zmarłych we własnych domostwach i kontynuowanie duchowych związków z dziką przyrodą. Rewolucyjna idea stałej siedziby na trwałe zmieniła oblicze mieszkańców Ziemi, środowiska naturalnego, a nawet klimatu. Obecnie, pięćdziesiąt pięć procent światowej populacji mieszka w miastach, w dwa tysiące pięćdziesiątym roku szacunki wskazują na dwie trzecie. Pociąga to wiele konsekwencji w każdym wymiarze życia człowieka, społeczeństw, kultury i nauki, a nawet organicznego przystosowania człowieka do nowego trybu życia. Od glinianych piramid, budynków z mułu i słomy, do imponujących wieżowców i oszałamiających konstrukcji, wszystko powiązane z daleką przeszłością i rzucające długie cienie społecznego eksperymentu na współczesne ambicje.

5/6 - koniecznie przeczytaj
literatura popularnonaukowa, historia, urbanistyka, 350 stron, premiera 08.11.2023 (2021), tłumaczenie Elżbieta Smoleńska
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl

niedziela, 24 marca 2024

CZARNA CHMURA

FRED HOYLE

„Życie to nić babiego lata...”

Skwapliwie korzystam z tego, że wydawnictwo Rebis sukcesywnie proponuje kolejne tytuły z serii Wehikuł czasu. Wyśmienita okazja do poznania w szerszym zakresie klasyki science fiction, często bardzo zaskakującej i dającej do myślenia. Cieszy nie tylko poznawanie samych przygód, ale również myśli pisarskiej sprzed ponad pół wieku. Czy faktycznie od tego czasu tak wiele zmieniło się w wizjach przyszłości gatunku ludzkiego, oczywiście mając na uwadze nieunikniony postęp technologiczny i zdobycze naukowe, w krążącymi w głowie myślami o ewentualnej wizycie obcych cywilizacji na naszej planecie, pierwszego z nimi kontaktu, konsekwencjach towarzyszących temu bezmyślnych prymitywnych ambicjach, obiekcjach i strachu? To również próby odpowiedzenia na pytania związane z kondycją gatunku ludzkiego w bliższej, dalekiej lub mega dalekiej przyszłości. Przewidywanie roztacza swoisty urok, wciąga do fantastycznych rozmyślań, odkrywa ukryte głęboko w świadomości lęki, próbuje ogarnąć miejsce i znaczenie człowieka w kosmosie. 

„Czarna chmura” proponuje przygodę z ujęcia naukowego środowiska, toczących się dyskusji, intensyfikacji zaciekawienia, pogłębiania dociekań, wzmacniania się poczucia wyjątkowości zrozumienia, nie tyle samych zjawisk i incydentów, co kompetencji do jak najlepszego poznania i przygotowania się. Naukowcy kontra politycy, intencje ogarniające wszechświat kontra ograniczone do ziemskich problemów, wysiłki badawcze dla dobra ogółu kontra partykularne interesy krajów. Fred Hoyle wprowadza wielki sceptycyzm wobec archaicznego systemu społecznego, w przeciwieństwie do pełnej akceptacji zasług wysiłków rozumu. Obracające się koła zachowawczej machiny politycznej, stojącej twardo przy opcji zachowania ścisłej tajemnicy, należy przechytrzyć, by mieć wolną rękę w badaniu osobliwego odkrycia, konsekwencji dla Ziemi. 

Gigantyczny obłok międzygwiazdowy zbliża się do Układu Słonecznego, pojawia się ekstremalne niebezpieczeństwo wyrządzenia ogromnych szkód, a nawet wyginięcia gatunku ludzkiego. Tylko umysły otwarte na gigantyczne zmiany i niesamowite odkrycia gotowe są zmierzyć się z misją zdobywania informacji i ratunku dla ludzkości. Autor frapująco prowadzi wątek poświęceń w imię przetrwania, w wymiarze państwowym, ekonomicznym, prawnym, etycznym i jednostki. Czy poprzez niespodziewaną wizytę Czarnej Chmury jesteśmy w stanie dowiedzieć się czegoś o nas samych? Jak bardzo postęp technologiczny i sukces badawczy uzależniony jest od jednostek? Dlaczego trudno oddzielić to, co trywialne, ale szalenie istotne, od tego, co wyśmiewane, choć w zaskakujących okolicznościach wysuwa się na pierwszy plan? Czy chcemy pozostać wielkim ludem w małym świecie, czy staniemy się niewielkim ludem w ogromnym świecie? 

Zerknij na pozostałe tytuły z serii Wehikuł czasu, klasyki science fiction, przedstawione na Bookendorfinie ("Odyseja kosmiczna 3001. Finał", „Odyseja kosmiczna 2001”, „Odyseja kosmicznej 2010”, "Odyseja kosmiczna 2061", "Spotkanie z Ramą", "Rama II", "Koniec dzieciństwa", "Bill, bohater galaktyki", "Biada Babilonowi", "Olśnienie", "Równi bogom", "Klany księżyca Alfy", "Radio Wolne Albemuth", "Czas jest najprostszą rzeczą", "Umierając żyjemy", "Ziemia trwa", "Opowiadania najlepsze", "Osa", "Kwestia sumienia", "Ostatni brzeg", "Człowiek do przeróbki", "My", "Gdzie dawniej śpiewał ptak", "Gwiazdy moim przeznaczeniem", "Drzwi do lata", "Wieczna wojna", "Cieplarnia", "Przestrzeni! Przestrzeni!", "Non stop", "Aleja potępienia", "Kwiaty dla Algernoma", "Hiob. Komedia sprawiedliwości", "Rój Hellstroma", "Wieczna wolność", "Więcej niż człowiek", "Gwiazdy jak pył", "Prądy przestrzeni", "Kamyk na niebie", "Koniec wieczności".

4.5/6 – warto przeczytać
fantastyka naukowa, 270 stron, premiera 23.01.2024 (1957), tłumaczenie Sławomir Magala
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

sobota, 23 marca 2024

MIŁOŚĆ

HISTORIA PRZEDZIWNA W 50 ODSŁONACH

EDWARD BROOKE-HITCHING

„Miłość to płótno dane przez przyrodę, haftowane wyobraźnią.” Voltaire

Galeria szaleńca” tego autora utwierdziła mnie w przekonaniu, że to typ publikacji, w którym z przyjemnością przebywam i wiele się przy tym uczę. Doceniłam niecodzienne, daleko wykraczające poza konwencjonalne wzorce, podejścia do różnych dziedzin aktywności człowieka. Podobnie rzecz się miała przy poznawaniu „Miłości”. Satysfakcja czytelnicza i radość z zajrzenia w ciekawe zwyczajne i osobliwe twórcze odsłony uczucia, które jako wiodący sens życia zostało inspiracją sztuki już od pierwszych chwil jej powstania, cechującą się różnorodnością siłą ekspresji.

Edward Brooke-Hitching atrakcyjne i oryginalnie zestawił prace traktujące o fizycznej i psychicznej namiętności, tajemniczej sile napędowej ludzkiego uniwersum. Doniosłych i przełomowych dzieł, oraz zwykłych i codziennych przedmiotów. Świadectwa prób uchwycenia czegoś, co nie przyjmuje namacalnej formy a wiąże się z szerokim wachlarzem emocji. Zdjęcia, obrazy, mapy, ryciny, teksty, posążki, amulety, broszki, sarkofagi i budowle, od starożytności na trwałe weszły w sferę zainteresowania człowieka, opisywania i ukazywania ścieżek podążania miłości w ludzkich sercach i umysłach. Dowody powiązań miłości z każdą dziedziną aktywności człowieka. Ciekawie poznawałam przykłady miłosnych historii i obyczajów, wpływu na postrzeganie świata i siebie samego, nawiązania do małżeństwa i seksu, uchwycenia potęgi erotycznej zmysłowości. 

Atrakcyjne ciekawostki i anegdoty, fakty i opowieści, zderzenia z przeszłymi i współczesnymi interpretacjami. Miłość rządząca światem, mająca znaczący wpływ na historię, podkręcająca wyobraźnię, inicjująca dobre i złe czyny, bez względu na długość i szerokość geograficzną. Publikacja do poznawania w wolnych chwilach, rozdział za rozdziałem lub w dowolnej kolejności, na chybił trafił lub kierując się indeksem. Rewelacyjnie poznaje się teksty, tym bardziej, że towarzyszy im fascynująca oprawa graficzna. W moim odczuciu, znakomity pomysł na książkowy prezent, zainteresuje każdego, nawet osoby, które na co dzień mało mają styczności ze sztuką, wspaniała okazja do częściowego jej poznania z perspektywy kluczowego udziału miłości. 


5/6 - koniecznie przeczytaj
album, sztuka, 254 strony, premiera 05.12.2023, tłumaczenie Janusz Szczepański
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.

piątek, 22 marca 2024

PRZYJACIÓŁKA

B.A. PARIS

„Nie tak to miało wyglądać.”

W trakcie poznawania książki równoległe odczuwałam kontrastowe wrażenia, z jednej strony bardzo mi się podobało, z drugiej niektóre elementy wywoływały rozdrażnienie. Ale thrillery mają to do siebie, że czasami wymagają mocnego naciągnięcia szwu fabuły, aby intryga intensyfikowała się do zaskakującego punktu kulminacyjnego. Ocenę książki podniosłam o stopień właśnie ze względu na zakończenie, z uznaniem je przyjęłam, gdyż autorka znakomicie mnie podpuściła, uwikłała w interpretację czynów bohaterów, wszystko by w finale podać frapujące wytłumaczenie. Dochodząc do ostatniej strony cieszyłam się, że nie zorientowałam się wcześniej, o co tak naprawdę w sprytnej intrydze chodziło. 

B.A. Paris zaproponowała ciekawą warstwę obyczajową. Każda z postaci zerkała na swoje i cudze tajemnice. Krok po kroku odsłaniały je dla innych. Radość sprawiło mi wyczekiwanie na podchwycenie właściwego tropu w dotarciu do prawdy zabawa w podejrzenia. Współczułam Iris, strofowałam w myślach Gabriela, za wszelką cenę chciałam rozgryźć Josepha, martwiłam się o zachowanie Pierre’a, nie doceniałam Laurie, starałam się zajrzeć w tajemnicę Esme, intrygował mnie Hugh, martwiłam się o Beth. Bohaterowie nieźle mieszali w scenariuszu zdarzeń, czasem dynamizowali akcję, kiedy indziej spowalniali rytm na własne przemyślenia. Główna narratorka Iris sprawiała wrażenie męczennicy, nie potrafiła niczego odmówić narzucającej się przyjaciółce. Trochę to męczyło, gdyż w realnym życiu taka sytuacja wydawałaby się mało realna. Jednak po skończeniu powieści zrozumiałam, co się za tym kryło. Inną rzeczą, która mi nie pasowała, to powtarzalność słów i komentarzy, zupełnie jak w telenoweli, ktoś coś komuś powiedział, a druga osoba powtarzała to samo kolejnej. Jednakże gotowanie się postaci we własnym sosie uwag, spostrzeżeń, nieufności, zdrady i podejrzeń nabierało przez to ciężkości i nadawało w pewnym stopniu chwytliwy klimat zamkniętej społeczności. Thriller ze sporymi szansami spodobania się szerszemu gronu czytelników. Prowadzony zgrabną narracją, uwzględniający atrakcyjnych bohaterów, potrafiący sprawić niespodziankę. Nie trzymał w silnym uścisku niepewności, ale nie można mu było odmówić bogactwa mrocznych incydentów. Zerknij na odczucia po spotkaniu z innymi książkami autorki, które przedstawiłam na Bookendorfinie ("Uwięziona", „Terapeutka”, "Dublerka", "Dylemat", "Na skraju załamania", "Za zamkniętymi drzwiami", "Pozwól mi wrócić").

4.5/6 – warto przeczytać
thriller obyczajowy, 348 stron, premiera 13.03.2024, tłumaczenie Maria Gębicka-Frąc
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.